tonight we fly
pocieszając smutną:)
ponad domami
ulicami i drzewami
polecimy
patrząc na psy
szczekające na naszych cieniach
wieczorem
uniesiemy się nad kominy
i zobaczymy całe życie
zastanawiając się dlaczego
tak trudno znaleźć szczęście
po śmierci
będziemy rozczarowani
jeśli niebo nie istnieje
najlepszą rzeczą jaką mamy
jest życie
* * *
Over the houses
The streets and the trees
Over the dogs down below
They'll bark at our shadows
As we float by on the breeze
Tonight we fly
Over the chimney tops
Skylights and slates
Looking into all your lives
And wondering why
Happiness is so hard to find
And when we die
Oh, will we be
That disappointed
Or sad
If heaven doesn't exist
What will we have missed
This life is the best we've ever had
(Divine Comedy)
https://www.youtube.com/watch?v=cnY9ea_q3nI
Komentarze (28)
Żyć trzeba ile się da w życiu.Ja taką teorię mam i
stosuję.
Żyć trzeba ile się da w życiu.Ja taką teorię mam i
stosuję.
ciekawie, przyznaję, że jestem zaskoczona, i te psy na
cieniach, nietuzinkowe
Moja wyobraźnia podsunęła mi Mistrza i Małgorzatę i
jej lot nad miastem. Dobry wiersz ale u Ciebie to
norma:)
lata temu, za murem grubym na czterdzieści lat
zaczynałem swoje spotkania z poezją jako gitarzysta -
tekściarz;
chciałem być oryginalny (a jakże) więc nolens volens
musiałem postarać się o własne kompozycje i teksty;
nieźle mi szło z komponowaniem;
gorzej z tekstami...
ale przypomniał mi się fragment tekstu o dziewczynie,
która najpierw była "już niczyja a jeszcze nie moja" a
potem "jeszcze moja, a już niczyja";
diabli wzięli nagranie, mole zjadły zapisy, ale przez
tyle lat tkwią we mnie te dwa wersy, choć cała reszta
pogrążyła się w zapomnieniu;
łatwa jest odpowiedź na pytanie postawione na końcu
piosenki Divine Comedy, ale znacznie trudniej
odpowiedzieć na pytanie:
a co, jeśli niebo istnieje?
pozdrawiam Romo serdecznie, miło, że wpadłaś:)
Stanisław Baliński
Tajemnica włóczęgi i sekret miłości
Najbliższe są nam w porze zmierzchów i poranków,
Bliski jest więc włóczęga niknący na moście
I bliska jest ta para spóźnionych kochanków,
Co wracają dorożką po miłosnej nocy,
Której czar tajemniczy poparzył im oczy
I granatowe smugi położył na twarzach.
Złożyli młode głowy na wiązance kwiatów
I jadą tak przez miasto w cieniu dorożkarza,
Jeszcze wierni miłości, a już obcy światu.
Jurek, bardzo lubię ten wiersz i jakoś mi się
skojarzył z tłumaczeniem tekstu...:-)
nie raz w życiu waliłem głową w mur, za którym była
przepaść...
Nie dosc, ze utalentowany, to w dodatku skromny, no,
no... :)
A co do debaty w komentarzach - mysle, ze nie tylko
matematyka mnie do tego przekonuje. Chyba wierze, bo
sie z Nim wyklocam, a skoro sie kloce, to raczej mam z
Kim :)
Bonito, kocham matematykę (i nauki ścisłe też), ale
zaiste rzadki to przypadek, że do przekonania o
istnieniu Stwórcy dochodzi się na podstawie
matematycznych obliczeń...
pozdrawiam:)
Eluś:)
to tekst dość niewdzięczny do tłumaczenia, fakt; ale
pochwały...
hmmm... poetom od pochwał lubi przewracać się w
głowach:)
na szczęście nie jestem poetą:D
zapraszam zatem, Ciebie Halinko też:)
As...mysle że cos tam jest)+++++++
A więc Asie pozwolę sobie, również w przyszłości
podczytywać:) Dobranoc.
Twoj przeklad jest rasowa poezja.
A ze "ku pokrzepieniu serc", to pozwole sobie
wypozyczyc na jakis czas. :)
Bardzo dobra puenta i nigdy o tym nie powinnismy
zapominac a roznie w zyciu bywa...
Halino, moje życie to wielka włóczęga...
najdelikatniej szacując
przemierzyłem po Ziemi jakieś 5 milionów kilometrów;
to grubo ponad sto okrążeń globu...
w dalekich podróżach jest zawsze sporo czasu na
przemyślenia;