Tryptyk błękitu I
Ktoś powiedział: „Zapomnij, o
niebieskich
aniołach, gdy w drzewa zmieniają
skrzydła.”
Ale ja wiem, że ich twarze – malowane
kreski –
są niczym odbicia w lustrze – dymem z
kadzidła.
Nieustającym potokiem wzruszeń,
rzek bystrych nieznanym nurtem –
zamienionych w ognisty puszek –
mały puch – wyrzucony za burtę.
Bo kiedy strach trawi spełnienie,
zgliszcza się w klęczkach nie modlą –
tylko rąk obietnice – przenieś
i zamień w anielski odlot.
One w cedr – cylindrycznych szyszek
niebieskie zwijają listy,
ukołysane do snu sporyszem
polnych wiatrów – halucynacje statystyk.
Cóż, że ziemia w pył się obraca,
wokół osi swych ramion równików –
marynarz mórz – już siny od kaca –
nie utrzyma na łajbie sterników.
Kiedy ci zapatrzeni w pojutrze –
w bocianich gniazdach remedium –
na sen zasłużony chcą utrzeć –
niebieski zapach cedru.
Komentarze (2)
niebieski zapach cedru hmm...cudowny;-)
"Bo kiedy strach trawi spełnienie,
zgliszcza się w klęczkach nie modlą –
tylko rąk obietnice – przenieś
i zamień w anielski odlot." Bardzo mi się podoba.