Twój deszcz
Czasem żałuję, że nie mogę być deszczem
takim nagłym zupełnie bez zapowiedzi
abym Cię mógł zastać na ulicy
tak by Cię przede mną nie skryli
sąsiedzi
Zmoczyłbym całe Twoje ubranie
i przesiąkł aż do samiutkiej skóry
byłabyś moja i niczyja więcej
gdybym tak spadł na Ciebie z góry
I pewnie wkurzona byś uciekła do domu
mając mnie na całym swym ciele
we włosach, na ustach, pod bluzką
nawet i w oczach, za którymi szaleję
Potem zrzuciła byś z siebie ubranie
było by pięknie chociaż bez świec
zawyłbym z radości a potem zniknął
ręcznikiem wytarłabyś mnie - Twój
deszcz..
Ps.
Lecz nie do końca poszedłbym w
zapomnienie
pozostał by po mnie choć dreszcz Twego
ciała
tak długo jak tylko mógłby się utrzymać
sprawiał by, że cała kochanie byś drżała
Potem ten dreszcz zabiło by Ciepło
Kiedy założyłabyś sweterek przytulny
I pozostało by mi tylko czekanie
by dopaść Cię w któryś dzień pochmurny
Komentarze (2)
Jakoś mi to "wkurzyła " nie pasuje:)ale ogólnie
całkiem całkiem:)i pomysłowo:)podobny kiedyś napisałam
ale biały i w innym klimacie:)
piękne słowa, bardzo ładny wiersz, wielki plusik
pozdrawiam +