Ty, ból i pragnienie.
Nie raz łagodziłaś mój ból,
choć czasem pogłębiał się on przez
Ciebie.
Twój zapach i smak doprowadzający do
ekstazy.
Nie raz zataczając się topiłem w Tobie lęk,
smutek i obawy.
Zatapiałem się w Tobie i odpływałem,
odpływałem do innego świata,
w którym tylko Ty liczysz się dla mnie.
Za każdym razem bicie mojego serca
rosło,
a potem nie było go słychać,
źrenice rozszerzały się na widok
największego i jedynego pragnienia.
Lecz każdego dnia, kiedy już się
rozstawaliśmy,
świat ten rozpadał się na kawałki,
nie było już Ciebie i nie byłaś
potrzebna.
Wylewałem Cię z siebie,
wmawiałem, że nie spojrzę nawet w Twą
stronę.
Powoli opuszczałaś moje Ciało, umysł,
duszę..
Potem Przychodził olejny dzień,
i znów pragnienie wzmagało się..
znów przechodziły ciarki na widok
Ciebie,
znów potrzebowałem chwili zapomnienia,
lecz wiem, że to właśnie Ty wtrącisz mnie
do piekła..
Komentarze (2)
Witaj!
Tak nie można! Tak się nie godzi, traktować Matkę,
która dała życie.
Pozdrawiam,
plusika nie zostawiam.
Nieładnie zrzucać całą winę na ukochaną niegdyś
kobietę.Zrewiduj swoje życie,nie uciekaj do chwil
zapomnienia,a może wówczas będzie inaczej.Życzę Ci
powodzenia!