Tylko zamknij mi oczy…
Minęło już 709 dni... ...i choć gwiazdy tęsknią, a księżyc się smuci... ...i choć łzy go wołają... ...on, już nie wróci... //„…za mało słów i wierszy brak-by to opisać,bo kocham Cię tak…”
„Chłód, smaku Twych zimnych
ust…
Co noc nie próżnuje czuję, co noc go
czuję…
Spojrzenie Twe- wrogie spojrzenie,
co dzień mnie przeszywa,
przechodzi zimnym cieniem…
Słowa, te puste, raniące słowa…
I Twój oddech na mej szyi, każdą łzę
roztkliwi…
Nawet tą, która skończyła się dawno
temu,
staczając się- do edenu.
Trucizna, którą wkłułeś w me żyły…
Bym była „na zawsze”, by dzieci
Nasze były…
Bez wolności, już tylko opętana,
w Twych ramionach głęboko
schowana…
W końcu potępiona, przez Ciebie-znów
konam.
Twój gniew, mój ból.
…to wszystko ku dnie chyli.
Brakuje mi wiary, brakuje mi siły.
Chcę schować się gdzieś,
przeczekać ten czas…
Byś już nigdy więcej, nie ranił-ni raz.
Nie znalazł mnie-
jeśli ma być źle…
Lecz ucieczka, nic mi nie da-
znajdziesz mnie zawsze, gdy Ci tylko
trzeba…
Byś ujrzał w końcu jak to mnie boli,
gdy pragnę i pragnę, ku mej
niedoli…
Miłości, prawdziwej…
Tak wielkiej, nie mściwej…
I choć zdawało się, że ją już znalazłam-
wtargnąłeś znów w me życie- się nie
odnalazłam.
…pragnienie te fatamorganą?
Głupią przesłanką, w myślach
przelaną…
Dotknij mnie, ten ostatni raz.
Proszę uderz, zabij, dziś-w ten czas.
Zniknę…
Tylko zamknij mi oczy…
Chcę uciec szybko,
nigdy więcej się z Tobą nie droczyć.
Łzom wypłynąć, nie pozwolić…
I już więcej, nie trwonić czasu…
Uczucie zgubić, w głębi lasów…
Zasłoń mi twarz,
dłońmi swymi…
Zasłoń mi usta,
co jednoczyły się z Twymi…
Rzuć mną i rozbij mnie o szkło,
by krwią namiętną trysło…
I by wszystko prysło…
Chcę odejść…
Proszę, pozwól mi.
Ty, wiesz to niezależny ode mnie, ni od
dni…
minionych.
Tylko od Ciebie- ludzi przez Ciebie
zranionych,
jest już tyle. Wiem, że byś wiele oddał za
jedną chwilę…
Ale nie dam Ci jej, nigdy więcej-
choć Tobie bije, me martwe serce.
Boje się, boję- Ciebie…
Pozwól mi odejść.
Tak, już naprawdę.
Chcę szczęścia Twego, nie ludzką
pogardę.
Chcę byś był kiedyś, znów tak
szczęśliwy…
Jak niegdyś byliśmy, w miłości-
prawdziwi.
Za dużo bólu, w Naszym świecie było.
Zbyt wiele oszust Twoich, zraniło.
I teraz proszę, odejdź ode mnie.
Choć wątpię, że się uda…
Bo jesteś „we mnie.”
I choć w mych uszach, głos Twój ciągle
słyszę…
I choć w moich oczach, wciąż będziesz
jedyny.
To nie chcę kolejnej, z Tobą
więzi…
I choć na ustach, uśmiech widnieć
będzie-
już nigdy w mym sercu, tak
wspaniale…nie będzie.
…po raz kolejny dowieść Ci tego,
że już naprawdę, chcę
śmierci-tego…
Więc gdy kolejny raz, nie uderzysz
mnie…
Więc gdy kolejny raz, nie wyszydzisz ze
mnie…
I tylko będziesz błagał mnie,
wróć…
O nie! Już mnie znowu nie będzie.
Choć serce, śmiertelnie będzie kłuć.
Nie otworzę Ci już serca mego-
spytasz dlaczego?…
Bo me złe wspomnienia,
zatarły wszystkie ślady szczęścia…
Od niechcenia.
Nie wierzę w tę miłość…
…a może tylko chcę- nie
wierzyć?”
...................................................... ..... ( `v´ ) `•.¸.•zapomnij o tym… ¸.•´ ¸.•´¨) ¸.•*¨) (¸.•´ (¸.•
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.