*****
W kleistych pąkach liści czekałam
spóźniłeś się, a jednak jestem ci rada
gdzie najcichsze wzruszenie ukryte
nim mnie dostrzegłeś, nim się spojrzałeś
śnieżną bielą już na róży kwitłam
mogłeś mnie rozchylić, ująć w płatki
Teraz patrz w oczy moje zielone
wiosennie
w nastroju palców ujmij z bladych
listków
zbliż się do ciszy zbudzonej szelestem
warg
i podejdź, usiądź bym czuła cię przy
mnie
ogrzej ciepłym tchnieniem moje sine lica
a zobaczysz jak bardzo jestem ci bliska
I będę dziś z tobą akacjową biel wdychać
w omdlałym zapachu zbratanych oddechów
tam gdzie dłonią swoją mnie teraz
dotykasz
krótka jest noc, budzi mnie bezdech
poranka
w kleistych pąkach liści rozchylona
płatkiem
twoja jestem w przypływie nagłego
szaleństwa
Komentarze (4)
Pozdrawiam z podobaniem. :)
Klimacik. /+/ #3
Piekne rozmarzenie ubrane w słowa... Ciepły,
romantyczny, pełen żaru miłości jest Twój wiersz.
Bardzo mi się podoba!
Cudny, plastyczny wiersz z rozmarzonym klimatem..
Pięknie , bo roślny i przyroda również na swój
sposób przeżywa uczucia.