Uchylone drzwi
Szukałam cię przez tyle tysiącleci,
lecz wciąż wymykałeś się
moim snom.
Wypatrywałam między drzewami,
pośród łąk, lecz twoje piękno
nie chciało nadejść.
Bałam się wielokrotnie, że moja dusza
obumrze, że autobiografia przeistoczy
w niewesołą bajkę bez morału -
pewnego poranka ominęło mnie serce,
opuścił błogosławiony bezczas.
Usiłowałam zliczyć piegi
na policzkach świata,
próbowałam udowodnić, że można
marzyć po kryjomu - pękła nagle tarcza
tutejszego zegara, w bezkres odeszły
zburzone godziny.
Sekunda pogania sekundę, brak mi
twoich złudzeń.
Pragnęłam odzyskać uśmiech,
spojrzeć w twarz Boga, ale światło
rozpleniło się pod powiekami,
cień wtargnął przez uchylone drzwi.
Komentarze (11)
Dziękuję Wam pięknie za komentarze. Pozdrawiam
serdecznie.
Piękny, melancholijny wiersz!
Tęsknota za miłością, za tym drugim człowiekiem
obezwładnia... jest jak cień... nie pozwala cieszyć
się światłem.
Serdeczności przesyłam, zachwycona Twoim wierszem.
Niesamowita poezja, msz warto uchylać drzwi na miłość,
a miłość do Niego z pewnością dodaje siły, moja jest
wciąż słaba, ale na szczęście nie ma jej braku, msz
zawsze warto poszukiwać celu, poszukiwać siebie i
zostawiać sobie furtki, nie zamknięte, by później
czegoś nie żałować, a cienie czasem się pojawiają, ale
z cienia można wyjść, msz, tym bardziej, gdy światło
rozplenia się pod powiekami.
Pozdrawiam Kasiu serdecznie, z dużym podobaniem dla
Twojej Poezji.
Smutny z dziwnym wnioskiem - nie zostawiać uchylonych
drzwi.
Ciekawa melancholia w bardzo refleksyjnym
wierszu...Pozdrawiam
Też tak miałem, że długo szukałem i miłość w końcu
znalazłem.
ładnie, spokojnie
czekanie jest trudne. Ty przynajmniej ciekawie ten
czas wypełniasz (choćby licząc piegi)
Wymowna bardzo melancholia
"cień wtargnął przez uchylone drzwi", pozdrawiam
ciepło i ślę serdeczności.
wyczekiwane spotkanie z połówką - cóż to zawsze może
się zdarzyć
Wersy wypełnione smutkiem i tęsknotą za miłością.
Piękna rozczulająca melancholia. Ślę moc
serdeczności:)