Ukryty wstyd...
w dzień po rocznicy....
Byłam tam, dziś
- tak dawno i
daleko-
siedziałam w miejscu spadających gwiazd
i po raz kolejny słońce zachodziło
jak czerwona kula
na szaroniebieskim tle
-jak
wtedy-
żadnych smug, ni promieni
wysoko jeszcze nad linią horyzontu
a zachodząc rumieni się
wstydliwie
-tak jak ja
dziś-
coraz bardziej i bardziej,
tych pięknych zdradliwych chwil,
aż przesłoniła je szarość błękitu
niepostrzeżenie, nagle, zniknie
-to była
aluzja-
-tak właśnie
się czułam-
z chłodem spadały gwiazdy
wśród usianego świetlikami nieba,
miliardy ich było,
wspaniałe, piękne cuda
-nie,
nie tak miało być-
przepraszam Cię Przemku, że tak wyszło;(....
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.