*ułuda*
to moje myśli....dzisiaj ........czy to zrobie?
Każdego ranka budziłem się ze świadomością
szczęścia wielkiego jakim mnie
obdarzyła
a serce cichutko wtórowało melodie
miłosną
co było ukojeniem mojego bólu
egzystencji
zapalała ogień na firmamencie seledynu
bym kroczył drogami oświecony
nadzieje dała obdarzając zaufaniem
mnie niegodnego
składając dar z chwil cudownego
uniesienia
podarowała mi swój skarb największy
jakim jest niewinność
to jest to co tak naprawdę
nigdy w życiu się nie spełnia
i nigdy nie powinno się zdarzyć ale miało
miejsce
któż mógł przewidzieć
że pod tym z niewinności utkanej
wabiąc pięknem swojej konstrukcji
srebrzystością pokrytej woali
tak naprawdę pajęcza nić utkana co
śmiertelną pułapką była
wabiony omotałem się nicią kleistą
trzepocąc skrzydłami naiwności
czy jest ratunek
rozterki palące mnie od wewnątrz sen z
powiek znoszą
czy ja tu jestem za karę
zawsze gdy odkrywam się dla kobiety
ukazując moją naiwną naturę
słabowitości nadwrażliwej
otrzymuje cios piką chrystusową
matka moja zawsze wpajała we mnie
uszanowanie godności kobiecej
bym uczciwy był dobry był jak w piosence
Alien(TSA)
pewnie nigdy nie przypuszczała jak duży
ból
i ile goryczy własny pierworodny otrzyma
niosąc te przesłanie
to błąd genetyczny lub żart natury stworzył
mnie
nie pasującego w tej układance
czy źle że kiedy ujrzałem piękno jej duszy
ułudą się stała i moim marzeniem
wierzyłem że jest brakującym zagubionym
puzelkiem tej mojej niepełnej konstrukcji
krępowany obawami co zrobić jak
zapomnieć
czy mogę odciąć wspomnienia cudownych chwil
kładę na szali za i przeciw
lecz odpowiedzi nie ma
i chyba śmierć moja
jest ostatecznym rozwiązaniem
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.