Umierające jezioro
Jakieś krzaki na brzegu. Chore,
niewysokie,
Spłacheć wody niewielki pośród rudych
błot.
Kałuża w tłustym bagnie. Małe oczko. Ot,
Sześć metrów będzie długie i ze trzy
szerokie.
Dawno ryb nikt nie widział w tej ubogiej
wodzie,
Która wokół wydziela jakiś kwaśny jad.
Gnieździ się w trzęsawiskach tylko płaz i
gad,
Lecz i im tu niedobrze. I im wyziew
szkodzi.
Kiedyś wodę chroniły od słońca promieni
Jakieś drzewa, lecz czas ich dawno minął
i
Dziś w bagno zapadają się ostatki pni.
Tylko mech na nich jeszcze resztką sił się
pleni.
Komentarze (7)
Oby cała nasza planeta wkrótce nie przypominała owego
jeziora.
Pozdrawiam serdecznie.
Wiele przepięknych dziewiczych miejsc zostało
zniszczonych przez bezmyślne pełne zachłanności
działania człowieka...aż żal serce ściska...
Pozdrawiam Michałku...
Zapewne ręka człowieka przyczyniła się do tego, że
Natura gubiąc rzęsy
zamyka oczko...
pozdrawiam serdecznie:)
Doskonale opisane. Choć klimat - msz - powinien być
raczej smutny... I ja mam w Wielkopolsce wiele
przykładów takich jeziorek...
Cieszmy się tym, co mamy, bo niedługo...
Świetny wiersz.
Pozdrawiam, Michale :)
W Mazowieckim Parku Krajobrazowym z każdym rokiem
poziom wód w jeziorkach niżej, a po niejednym
pozostało tylko zagłębienie. Niemal same piaski, które
szybko przepuszczają, do tego hydrofory.
Ładnie to opisałeś. Pozdrawiam.
aż zatęskniłam do widoku mojej młaki z dzieciństwa
(pośrodku lasu gdzie pasałam krowy)
A u nas odrodziło się jezioro.
W Łęgnie