unctio infirmorum
Słodkimi szepty zbudzony
Nieufnie chwytałem wspomnienia
A wokół pachniało dębiną
Zaś wszystko okrywała ziemia
Płacz wielu przenikał do mnie
Spleciony z kpiną nielicznych
Od myśli ważnych skulony
Umęczon od tych prozaicznych
I tylko pieśni nade mną
Zawodzisz żałośnie kapłanie !
I tylko pieśni nade mną
…Daj wieczne mu odpoczywanie
Czekałem w pokoju z drewna
Gdzieś między chwilą a wiecznością
Wtem stwórca przyzwał mnie cicho
Wzleciałem ...miłością
Spokojem podtrzymywany
Wznosząc się płynnymi ruchy
Przez wieko, ziemię, przez szlochy
I blade dłonie kostuchy
Mój wzrok w powiekach zamknięty
Dotykiem światła proszony
Przez lęki, tumult, przez ciszę
W to jedno miejsce wpatrzony
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.