Upadek
przydarzyło się pewnej nocy ...
Gdy padłem na twarz samą
Tak porażon mocą
Zagrały żebra moje z glinianą poświatą
Uniąwszy na chwilę głowę pomyślałem tylko
Pięknie pachniałaś ziemio i wszystko
umilkło
Gdym przenosił mury, siebie nie
przeniosłem
Brnąłem po odmęcie, nóg pływając wiosłem
Czułem senny powiew nocy wszech ogromnej
Deszcz całuje usta, twarzy nieprzytomnej
Widziałem, słyszałem, gesty, myśli,
słowa
Nic już nic nie widzę, wyłączona głowa
Ciało naprężone i zarazem marne
Tylko żądze rządzą, za losy ofiarne
I gdy tak uniżon dla ziemi owocu
Pomyślałem, życie ..., i zległem na
kocu.
autor: inspektorek a z rana ... maślanka kochana
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.