upiory przeszłości
Chciałbym o kwiatkach i ptaszkach
ciepłym wiosennym słoneczku
lecz szarpie mnie za rękę
długopis jak pazur demona
drapie do krwi niewinną biel
tej niepokalanej kartki
ukryta gdzieś z tyłu głowy
przesłonięta obrazami
wschodów i zachodów słońca
powraca w nocnych koszmarach
zostaje na mokrej pościeli
czasem do białego rana
i w tiku lewej powieki
przyczajona tylko czeka
aż wezmę długopis do ręki
żeby wylać się na papier
rymowane.blogspot.com
Komentarze (7)
Bywa. Smutnym, mocny, ale bardzo dobry wiersz.
Pozdrawiam
Mi tez czasem długopis wypada z ręki.
Może i dobrze?
I są te demony już na karcie. Można w tym tekście
odczytać rozdrażnienie własnymi emocjami, nad którymi
nie ma się kontroli. Ja jestem za :)
Tylko, że miało być...demonicznie :(
No to super, że się rozumiemy. Oby tak dalej, a będzie
sympatycznie.
krzysztof, ja też nie lubie tego utworu, ja go wręcz
nienawidzę! Jestem wsciekły, ze coś takiego wyszło z
mojej głowy i wylało się na błękit...
Ziko. Wybacz mi szczerość, ale dzisiaj coś w tym
utworze-potworze mi nie pasuje. Głównie ta prostota.
Znam Ciebie jednak, więc wiem że się nie pogniewasz za
tą moją opinię. Pozdrawiam cieplutko w pokojowej
atmosferze.