Wędrując w labiryncie
W cieniu przekleństwa, dusza skręca się w
żałości,
Mrok oplotł mnie, pragnąc ran
tajemniczych.
W labiryncie bezsensu, drogę zgubiłem,
A nędzny los wokół mnie układa swe
zasłony.
Wewnętrzny głos, jak jad piekielny,
cierpiętniczy,
Myśli trujące, jak węże jadowite i
złośliwe.
W otchłani nienawiści, umysł traci
równowagę,
A serce, w tęsknocie za światem, wyrzuca
się w nieznanie.
Pustka otacza mnie, jak bezmiar czarnej
głębiny,
Zacieram się w niej, jak pył, unoszony
przez wiatr.
Ciemność owija moje ciało, jak okrutne
kajdany,
A nadzieja umiera, jak żar w popiele
zgaszony.
Wewnętrzny gniew, jak płomień nieokiełznany
i dziki,
Pożywia się bólem, jak bestia
rozwścieczona.
W labiryncie myśli, skuty męką,
uwięziony,
Bez wyjścia, bez ratunku, w mroku
bezsilności tonę.
Wartość i sens przemijają, jak mgły
rozchodzące się w dal,
Życie jest męką, a dusza tonie w
rozpaczy.
Beznadziejność mnie ogarnia, jak zaraza
drapieżna,
A każdy krok naprzód jest kolejnym ukłuciem
wciąż.
W tej udręce duszy, nie ma zbawienia ani
nadziei,
Przeznaczeniem moim jest cierpienie i
zguba.
W cieniu samotności, mrok rośnie coraz
wyższy,
I nie mam już siły, by pokonać tę bolesną
krzywdę.
Tak wędruję po labiryncie, bez celu i
beznadziejności,
Jestem skazany na mroki, na łańcuchy smutku
spętany.
Moje istnienie, jak klątwa skazańcza
przeklęta,
Usłysz mój głos, gdy cisza wywołuje
wołanie.
__________
W cieniu odrzutu, dusza chwieje się w
ciszy,
Mrok oplata mnie, pragnąc czarnej
mądrości.
W labiryncie pytań, drogę utraciłem,
A los groteskowy wokół mnie tańczy.
Głos wewnętrzny, jak wicher, rozdziera mnie
wstęgi,
Myśli rozpaczliwe, jak błyskawice
jadowite.
W otchłani nienawiści, umysł się plącze,
A serce tęskniąc za światem się marnuje.
Pustka wokół mnie, jak bezdenna
przepaść,
Znikałem w niej, jak drobiny piasku
wiatru.
Ciemność mnie zepływa, jak okrutne
kajdany,
A nadzieja płonie, jak żar w popiele.
Wewnętrzny gniew, jak wir szalony i
senny,
Pożywia się bólem, jak zwierzę
rozszalałe.
W labiryncie myśli, w mękach pochowany,
Bez wyjścia, bez ratunku, w mroku
osaczony.
Wartość i sens topnieją, jak dym w dal,
Życie to więzienie, dusza na dnie tonie.
Beznadzieja gryzie, jak zaraza dzika,
A każdy krok naprzód, kolejne ukłucie.
W tej udręce duszy, nie ma zbawienia,
Moim przeznaczeniem jest cierpienie i
zguba.
W cieniu samotności, mrok narasta,
I brakuje sił, by przemóc tę krzywdę.
Tak wędruję po labiryncie, bez celu i
wiary,
Uwięziony w mrokach, łańcuchami smutku
związany.
Moje istnienie, jak klątwa przeklęta,
Wysłuchaj mego wołania, gdy cisza wzywa.

Ozzy Perpurl

Komentarze (2)
To prawda:
W smutku i "W otchłani nienawiści, umysł traci
równowagę".
Pozdrawiam serdecznie i życzę sił, żeby przemóc udrekę
duszy.
Ciekawie i jest co poczytać.