Welcome
(Z cyklu: Albumy muzyczne)
***
Teksty z cyklu „Albumy muzyczne”, nie są
przekładami. Są one jedynie luźno związane
z oryginalnymi tekstami utworów, zawartymi
na prezentowanych przeze mnie albumach
muzycznych. Zarówno sama muzyka jak i treść
utworów śpiewanych są dla mnie niejako
pretekstem i inspiracją do przedstawienia
swoistego konceptu fantastycznego.
***
Budzę się…
Ostre słońce oświetla moją twarz… Staję na
środku pokoju…
Senna maligna majaczy mi w głowie
― pod zapiaszczonymi, ciężkimi
powiekami…
TAŃCZĘ!
Podnoszę ramiona
i kręcę się wkoło…
… coraz szybciej wiruje świat…
Wiruje nade mną żyrandol…
Wirują obrazy na ścianach…
… prostokątne, kwadratowe plamy…
TAŃCZĘ!
Oblepia mnie wilgotne, przesycone kurzem
powietrze…
Coś jest nie tak!
Podłoga ucieka mi spod nóg…
Zaraz stracę równowagę.
Lecz nie zwracam uwagi
na ten niepewny stan rzeczy!
TAŃCZĘ!
Ocieram
dłonią
spocone czoło…
Przede
mną
― OKNO!
Co za widok,
dla kogoś
w narkotycznym zwidzie!
Otwieram pierwszą parę skrzydeł, drugą…
Gorące, przesycone spalinami powietrze
zatyka mi dech…
TAŃCZĘ!
…
Biegnę wzdłuż
szumiącej
autostrady…
… w łopoczącej koszuli…
Ogromne
słońce
pali mi kark…
Mijają mnie trąbiące,
uskrzydlone stwory,
zdzierające z piskiem asfaltowy pyl…
TAŃCZĘ!
Nade mną ― ogromne ― płomieniste słońce … ―
Muzyka w mojej głowie…
Ktoś mnie wciąż wita…
Kogoś wciąż żegnam…
Ktoś mnie wciąż żegna…
Kogoś wciąż witam…
Ktoś mnie
wciąż…
Kogoś wciąż…
Ktoś…
Kogoś...
TAŃCZĘ!
(Włodzimierz Zastawniak, 2018-26-08)
***
Welcome – jest to piąty album muzyczny
(studyjny) amerykańskiej grupy Santana, z
1973 roku.
https://www.youtube.com/watch?v=yR79661Lf5M https://www.youtube.com/watch?v=7cjVs_xd6Fw
Komentarze (4)
Świetny, pomysłowy wiersz.
Jak zajeżdżam do francuskiego Taize to skecze też ust
welcome. Pozdrawiam serdecznie;)
Tańczmy dopóki się da
"Welcome" zarówno Santany jak i SBB są znakomite, a
Twój wiersz bardzo ciekawy. Pozdrawiam.
rozpędziłeś się w tym tańcu - czasami zbyt dosłownie
ale ogólnie dobrze oddałeś chyba muzyczne tempo tej
płyty( bo nie znam) najbardziej podoba mi sie ten
fragment:
Biegnę, co sił!
Biegnę wzdłuż szumiącej autostrady. Ogromne,
płomieniste słońce pali mi kark.
Biegnę w rozpiętej koszuli.
Biegnę, co sił!
Mijają mnie z warkotem i szelestem samochody.
Mijają mnie jakieś uskrzydlone stwory, które z
furkotem wzniecają z piaszczystych poboczy
złocisty pył.
Biegnę, co sił!