Wewnętrzny krzyk .
Przez ostatni czas zauważyłam,
że nic nie mówię. Słucham .
Słucham wszystkiego
zaczynając od śpiewu rannego
kończąc na narzekaniu nocnego .
Wielu miłych przeżyć, szczęścia i
radości
jak i smutku, chwil załamania i przykrości
.
Płaczu dziecka, nadjeżdżających
samochodów
bezsensownych odzywek, skrzypiących schodów
.
Słucham całego otaczającego mnie świata,
komu i jakie znowu los figle spłata,
z którym już nie dziele się swymi
przeżyciami
bo nie potrafię otworzyć się przed bliskimi
mi osobami .
A kiedy zatracam się w panującej dookoła
ciszy,
której czasem pragnę bardzo mocno,
słyszę jak wewnątrz mnie coś krzyczy
bo kiedy chcę wykrztusić słowo .. nikt tego
już nie usłyszy .
Komentarze (2)
Stawanie na uboczu, to olbrzymi błąd. Twoja sytuacja
przypomina mi po trosze film - "The Heart Is a Lonely
Hunter", USA 1968, w reż. Roberta Ellisa Millera.
Otwórz się do ludzi, pozwól poznać im siebie i swoje
problemy. Nie przechowuj ich w klatce samotności - tam
śpią demony a z nimi żartów już niema. Pozdrawiam
serdecznie - Pisz!
Ja chętnie posłucham :) i na pewno usłyszę. Szczerze
życzę otwarcia się przed bliskimi. Pozdrawiam!