Wieczny sen...
Wanna pełna wody trochę za gorąca
Nocy moja młoda nie zobaczę słońca
Trochę żal mi świtu żal mi mój
Boże…
Postanowione… nic już nie odłożę
Suknia moja biała z koronek uśpienia
Światło jasności w mrok się zamienia
Świec woń co kojąco mnie kołysze
Ulubiona piosenka ostatni raz ją słyszę
Jestem panią swojego istnienia
Myśli obłąkanych księżyca zaćmienia
Nadchodzi czas wybranko ciemności
Rzeko krwi ludzkiej niedoskonałości
Przelane strumienie deszczu gorzkiego
Łaknę spokoju błogosławionego
Biała wanna otchłań moja mogiła
Niespełna kobieta która tylko była
Ostatnia chwila ostanie me tchnienie
Z życia fałszu gwałtowne
wytrącenie…
Co dalej… nie wiem…
Komentarze (2)
Wiersz ma w sobie to coś, porusza wyobraźnię...
Podoba mi się sposób, w jaki został napisany wiersz.
Mnóstwo ciekawych i nieprzeciętnych epitetów, co
porusza wyobraźnię. Pozdrawiam