Wieczorne szaleństwa
Wieczorna pora ... cudowna osoba :)
Zmrok już tedy zapadał
i tliły się gazowe lampy
wiatr był delikatnie ciepły
i żadne krople się nie wkradły
deszcz Nas wcale nie zaskoczył
gdy szliśmy nieśmiałym krokiem
zbliżaliśmy się ciało w ciało
znikaliśmy wraz z tym mrokiem
który Nas okalał płaszczem
w bramach i ciemnych uliczkach
szedłem obok Ciebie i miałem
krwistą czerwień na policzkach
Tyś się co chwila potykała
o kamień nierównego bruku
i nie dostrzegłaś duszy
mojej wewnętrznego pomruku
Chciałem Coś zrobić ale
przecież nieufnaś jest bardzo
więc muszę pokazać Ci że
możesz mi wierzyć hardo
Odwiozłaś mnie swoją karetą
magiczną pod samą chałupę
ja zaś niewiele mówiąc
jak mam w zwyczaju zawinąłem
swoją pupę ;)
Ekstra :D
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.