Wielko cyrwono biedronka
opowiadanie gwarowe dla Zory
Wielko cyrwono biedronka
Tak straśnie po telu rokak fciało się mi
iść pojeździć na nartak.Ubrałak portki nie
przemokalne,cyrwonom kurtke do pasa copke i
rękawicki.Telo razyj zjezdzalak z tyj góry
koło domu.Samo ubieranie tego sprzętu butów
i nart umęcyło mnie ze miałak syćkiego
dość.Jakosi poubierałak buty i
poprzypinala narty i posłak od razu na
wierk.
Wlazłak po malućku bo mróz scypoł po gębusi
i na wierchu strach mnie oblecioł. Przecie
musem zjechać nie bedem schodzić
nazod.Pochipkałak krapke na nartak do
góry,pokręciyła biedrami wte i we wte
pocupiała na nartak coby zrobić malućkom
zaprawe i zjechalak dołu.Na samiućkim dole
prasło mnie do wielkiego śniega.Nijak ni
moglak się podźwignąć do góry.Nareście nogi
przekręciłak w bok i podparłak sie kijkami
ale dźwignąć się do góry nie było takie
proste.
Dzieci uwidziały bez okno ze lezem w
śniegu i przysły mnie dźwigać.Nic ci się
mamo nie stało,no nic odpedziałak.
Pockojcie,zjadem jesce roz bo skoda tyj
mojej gimnastyki przy odziewaniu i całego
zachodu coby tu przyjść.
Wysłak na wiyrk jesce roz przygienak krapke
kolana ,złącyła przodki coby pługiem
zjechać ,może mnie nie praśnie ale nic nie
pomogło na samym dole w tym samym miejscu
zaś mnie prasło.Poprostu siadłak na
narty,pewnie w moim wieku tył krapke
cięzejsy od przodu i temu.Słonecko
przygrzewało jako downo za dziecka i byłak
scęśliwo z zamyślenio wyrwały mnie słowa
syna; mamo pytom cie piyknie jak fces
dalej jeździć nanartak to se załatwij dźwig
,bo jo już ni mom siyły cie dźwigać.I tak
skońcyło się moje scęście.Posiedziałak a
racej postoła jesce krapke w tym słonku i
pojechała bez potok i brzyski du domu.Mamo
pedziała mi w doma córka ty na tym śniegu w
tyj cyrwonej kurtce wyglądzes jak wielko
cyrwono biedronka.I tak wyj skońcyło się
moje jezdzenie na nartak.Haj
Komentarze (17)
Choćby mała historyjka, a napisana takim językiem i z
takim urokiem i klimatem!
Pozdrawiam serdecznie:)
Chylę czoło. Wspaniałe gwarowe opowiadanie. Cieplutko
pozdrawiam
Dzisiaj też ciekawie, a niby taka zwykła historyjka, a
plotła się jak bajka opowiadana zimowym wieczorem przy
kominku. Pozdrawiam :)
Haj,kochana skoruso:)+++
Czego Jaś się nie nauczy Jan nie będzie umiał:)
To prawda ale z wiekiem i wzrok słabszy
i refleks już nie ten. Na nartach nie szusuję
ale z przyjemnością gwarę góralską
w Twojej prozie szlifuję.
Pozdrawiam Cię skoruso serdecznie:))
a może za skoro do tych nart się dorwałaś, skorusiu;)
Jak zwykle bardzo sympatycznie.
Skoruso, dziękuję. Po raz pierwszy ktoś mi zadedykował
swoje pisanie.
Przeczytałam z uśmiechem i rozrzewnieniem i chcę Ci
powiedzieć: masz absolutną rację pisząc, że w pewnym
wieku "(...)tył krapke cięzejsy od przodu(...)"
Pozdrawiam serdecznie i proszę o jeszcze :))
Zazdroszczę Ci, że wychodząc z domu możesz ubrać
narty. Musisz mieć piękny widok z okna. Ja tylko raz w
roku (gdy wyjeżdżam na narty) mogę doświadczać tego,
co Ty masz na co dzień. Czytając Twoje opowiadanie
poczułam ten niepowtarzalny klimat gór , na który
czekam cały rok. Brakuje mi tylko kominka, zapachu
tlącego się drewna i grzańca. Pozdrawiam z Wrocławia.
Opowiadanie super! ja też bardzo lubię przychodzić do
Ciebie i czytać Twoje opowiadania+++++++
Pozdrawiam serdecznie:)
Skoruso - bardzo lubie czytac twoje wiersze
gwara napisane - dzisiaj raczysz opowiadaniem
super...
sympatyczna opowieść i ta czerwona biedronka - super!
pozdrawiam.:-)
:-) skorusa i biedronka, kolorystycznie zbliżone ;-)
wspaniała przygoda i jeszcze to słoneczko :-) super
:-) ale tak swoją drogą to proszę uważaj na te
narciarskie eskapady... :-)
super!
Miło było przeczytać tę ciekawą opowieść. Miłego dnia.
:) Pozdrawiam Skoruso.