T A T O , T O J A
Nie bójmy się cudzej starości. Kiedyś wszyscy tacy będziemy.
Zobaczyłam plecy starego człowieka,
brzydkie i przygarbione.
Co go tak pochyliło do ziemi?
Czy to czas, czy życie?
Spojrzałam na jego dłonie.
Czy to jeszcze dłonie?
To rosochate drzewa,
powyginane wichrami losu.
Pokryte spękaną korą.
A oczy? zimne, dalekie ,obce.
Suche i czerwone powieki,
zasłaniają bielmo jego źrenic.
Czy to jeszcze człowiek?
Jest i go nie ma.
Czy wie, że tu jestem?
Czy mnie słyszy?
Tato - to ja.
Uśmiech na jego twarzy.
Ten wspaniały, ciepły uśmiech,
przywrócił mi mojego ojca.
Komentarze (20)
Witaj ..wzruszyłam się kochamy bezgranicznie i nas
starość pochyli jak to drzewo,,pięknie,pozdrawiam++++
Smutna prawda! Pozdrawiam!
:-) starość naturalna kolej rzeczy, ale dobrze, że
jest jeszcze uśmiech... ciekawy wiersz
jaleku ma rację ...co więcej pisać ...pozdrawiam
ciepło
...starość nie musi być brzydka... dopóki piękno
nosimy w swoich sercach... pozdrawiam:)