Wierszyk z niszą w nawiasach
Gdy już nie będzie mnie i ciebie,
gdy rozejdziemy się po kościach,
nie będzie nawet niedomówień
(nie mówiąc o okolicznościach,
które nas rwały na kawałki -
autonomiczne wolne cząstki.
Po prawdzie wiele nieznaczące
w spektrum i kary, i nawiązki
za ludzkie cechy - za mięsistość,
za ubarwienie nadto krwiste
i za nieludzkie w tej materii
na sztorc w nas wbite ości rybie).
Po kościach potem też “wspomnienie”
(śmieszna figura retoryczna,
bo nikt wspominać nas nie będzie -
ostanie się bezludzka nisza,
nieludzki spokój - bez błyskawic
i bez kozery, by łaskawić
za chłód w klimacie stałocieplnym -
wtedy, gdy JA i TY okrzepną).
Póki co krzepi mnie istnienie,
które rozejdzie się poza mnie,
poza nawiasy, poza kości,
i poza wykręt “okoliczności”.
Komentarze (41)
Z wdziękiem poszukujesz sensu, sprawdzając słowa w
nowych kontekstach. Dobre. Pozdrawiam. :)
Tak Mariuszu, właśnie pora mi wyjść przed dom do
wiosennych porządków (grabki w dłoń!) :)
Pozdrawiam :)
Istnienie wiosną aż pęcznieje ;-)
Pozdrawiam :)
Pozdrawiam, Marku i dziękuję :)
Refleksyjny przekaz przywołujący wspomnienia i
skłaniający do przemyśleń nad wartościami życia.
Pozdrawiam Elu:)
Marek
Mario - wykręt i nie obchodzi mnie rytm zburzony -
zburzyłam dla uwypuklenia ostatniego wersu. Tak ma
być.
i poza wtręt - okoliczości -i ok,ok.
(a w nawiasie - dam tylko wielokropek do słowności).
:) Fakt chacharku. Dopóki ma kto wspominać :)
Człowiekowi od razu jest lepiej gdy wspomnieniami się
pokrzepi :-)
Dzień Dobry, Arku :) Niech będzie pogodny :)
w temacie różnych niedomówień,
nie mówiąc o okolicznościach,
widok Twój mocno mnie ucieszył
kasując wszystkie bóle w kościach.
ślę uśmiechy :):):)