Wilki i przebiśniegi VII
Chciałabym ulecieć z mojej głowy, lecz to wykluczone. Anne Sexton - Poeta ignorancji
Rankiem zlatują do niej anioły z
cynfolii
i brzęczą natarczywie, pod sufitem, warczą.
Niosą napalm lub mannę - lekko
rozdrobniony
pokarm dla wybudzonych. Potem płynie w
miasto.
Jest czas łuskania godzin, gdy głosy, jak
plewy,
lgną do rąk, cierpkich twarzy znaczonych
pośpiechem,
wszystko brudzi obawa, że nie zdążą
przebyć
jeszcze jednej ulicy, krawężnika.
Przecież
ten strach to tylko pestka. Ma rytm, złudną
twardość
bzu, nieuchronnych podcięć staromodną
brzytwą
kuszący smak diazepin. Jest mantrą,
glissandem
szeptów, szorstkim ręcznikiem, kiełkuje tak
blisko
głowy. Śpij Anno, brzęczy anioł, więc
posłucha
zwierzęcia w sobie. Zaśnie. Na miękkich
poduszkach
spalin.
Komentarze (10)
Wiersz na swój sposób subtelny, wiarygodny.
Znalazło też miejsce wyobrażanie. Psychika gra też
dużą rolę. Świetny. Pozdrawiam.
Metafory bardzo mi się podobają, każdy z nas pisze jak
umie i jak czuje.
Oryginalnie,,,refleksyjnie,,fajnie,,,
pozdrawiam jesiennie z daleka.
Wiersz świetny i następne pole do popisu mojej
wyobraźni , czyli to co lubię robić czytając wiersze i
staram się widzieć co w nich "widać".Twój wiersz to
przerażający natłok negatywnych myśli spowodowany
objawami załamania psychicznego spowodowanego stresem
lub chorobą przed , którym jest tylko jedna droga
ucieczki ta od której nie ma odwrotu a stwierdzenie,
że poezja może być jednym ze sposobów wspomagających
leczenie depresji , nie odniosła pozytywnego skutku w
przypadku Anne Sexton.
ja zabieram ten bez, może wyłuskam z niego mantrę,
ukłony :)
każdemu brzęczy co innego w tej cynfolii..."Jest czas
łuskania godzin, gdy głosy, jak plewy,
lgną do rąk" wers godny mistrza, trzeba umiec
wybiórczo patrzec na świat, bo zło kiełkuje tak
blisko...
dzis jakis chyba problem z netem wiec szybko piszę że
"Jest czas łuskania godzin, gdy głosy, jak plewy, /
lgną do rąk, cierpkich twarzy znaczonych pośpiechem,"
- strasznie ten fragment mi sie podoba i dodaje póki
mi znów nie zerwie ;)
z wielka nieśmiałością sięgam na tak odległą półkę...
odlecieć z własnej głowy,gdy strach i niepokój zimną
stalą wierci czarne dziury i nawet anioł stróż wyciąga
nóż.
depresja sama w sobie jest religia..zadna inna jej juz
nie potrzebna
Ten wiersz wzbudził we mnie uczucia
ex-religijne,ponieważ wykrzyczałem półgłosem: Jessu,
zrozumiałem - nawet i tę glossę! Aneks do poranka,
kiedy śpi jeszcze Anka , a anioły z cynfolii brzęczą i
warczą - to alegoria zwiastowania - nie Marii a jej
matce nim zgasła (nadzieja) - resztę wyjaśni homilia
księdza dobrodzieja.