Wiosna na przystanku
K., ...
Stanęłam pod wiatr – może
specjalnie?
Żeby powiew zaplątał me włosy
Staram się odpocząć – Nie. Siadam
Za rozkładem autobusów chroniąc się przed
wiatrem..
Oczy błądzą po mieście,
Wszystkie światła zlewają się w jedno.
Wzrokiem wciąż wodzę po torach, lecz Ty
Tramwajem już odjechałaś ..
Staram się złapać oddech
Biegłam, najwyraźniej
Nawet dla moich mięśni siłą napędu jest
miłość.
Ale czym by była miłość, gdyby była
szczęśliwa?
Mimo wszystko – w moim sercu pada
deszcz
A chmury rozgoni.. Co?
Twój uśmiech? Kiedy to on
Tysiące sztyletów wbija mi w pierś.
Oddycham już coraz wolniej –
A co, gdy oddychać przestanę?
Wzruszysz ramionami z litością –
O, już przyjechał autobus.
.
Komentarze (2)
Spodobał mi się, taki lekki, coś innego ;)
ładny wiersz,podoba mi się opis miasta widziany z
przystanku, a miłość...cóż,czasem rani,czasem
uszczęśliwia...pozdrawiam