Wniebowzięcie
moja interpretacja
W zmarłe papierowe dłonie
zaplatasz brudne łzy
biegną czernią konie
depczą młode sny
Puste ślepe spojrzenie
w niebo cicho ulata
jakby jaskółcze plemię
bryłą ciosaną opada.
Kotwicą zawieszone skrzydła
promień urwany
starcza stara modlitwa
klęcznik drewniany.
Palec wyciąga przestraszony
dekalog do piersi tuląc
łapie niewierne ogony
boską nogę całując.
Starcze tniesz błękitne dywany
słońce spala się w popioły
cień ptactwem przegnany
budzi smutne żywioły.
Płyniesz urwany z korzeni
burzą czerwoną
koszem utkanych promieni
łódką złotem plecioną.
I nagle Bóg ręce zamyka
przyjmując go w dłonie.
Staruszek wypada z koszyka
śpiewając psalm w koronie.
Pan krzyżem rozgrzesza
jednym aktem woli
przemienia w koral pacierza
kładąc na sen wieczny powoli.
Komentarze (1)
Ładnie napisane, lekko. Pozdrawiam.