Wojna Kornika Ostrozębnego
Korniki zaatakowały o świcie las
-na drzewa nadszedł dzisiaj czas
-pora aby las wyszedł wreszcie z cienia
krzyczał wódz bez rozumu i sumienia
W odpowiedzi padło tysiące okrzyków
dzikich nienażartych ohydnych korników
-precz z drzewami bo słońce zasłaniają
-naprzód wiara – za to medale rozdają
-Na ptasie gniazda dziuple i grube konary
aż zaskrzypiał złowrogo nestor dąb
stary
opowie dzisiaj o tym cała owadzia
publika
będą awanse oraz order Złotego Kornika
-Naprzód moi dzielni drukarze i
drukarczyki
-na chwałę Wielkiego Kornika i naszej
republiki
usłyszały wszystkie drzewa i zaszumiały
liście
i deszcz padać zaczął bardzo wtedy
rzęsiście
I ruszyły korniki za swój oręż mając te
kocopoły
...
wówczas nadleciały dzielne nieustraszone
dzięcioły
Komentarze (19)
Świetna metafora. Pozdrawiam
Bardzo mocne metafory i jakże prawdziwe. Maćku,
wspaniale piszesz czekam na kolejne Twoje wiersze.
zdrowia, pozdrawiam ciepło :)
oj, dzięciołów trzeba, więcej dzięciołów!
Bardzo dobry, metaforyczny.
Sny o potędze wariata nigdy się nie ziszczą.
Piękny.