wołam do Ciebie, Panie...
zamiast do kotła pełnego wrzącej smoły
los rzucił mnie właśnie tutaj, do
prawdziwego piekła
nie będącego jedynie wymysłem pustych
ludzkich głów
obok mnie przechadzają się
kilkunastokilogramowe szkielety
ubrane w pasiaste łachmany, żebrzące o
kawałek chleba
bite i popychane przez pomocników diabła
zdają się mieć za nic podeptaną godność
ludzką
gdzie jesteś? widzisz i nie grzmisz?
podobno wszechmogący...
może pomiędzy zwierzętami w ludzkim
przebraniu
spotkam Boga w koronie z drutu
kolczastego
wyciągnie do mnie przebitą dłoń i zabierze
z otchłani zła
z głębokości wołam do Ciebie, Panie...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.