Wszyś-ciu-teń-ko z przyjemnością
Nie potrzeba wiele słów, żeby wyrazić
niemożliwe. W św. zakonach myśli rdzewieją.
Inaczej na klatkach schodowych, pojawiają
się świeże miłosne zaklęcia i nie tylko.
Promyk z księżyca chwytam, jest
przyjacielem. Na trotuarach pojawia się i
znika kolejny rok i tak dalej.
Najbardziej lubię, kiedy dwie gwiazdy
ocierają się o siebie. Wówczas dokonuje się
we mnie, splot niesamowitych doznań. Tańczy
złocisty fallus i stary wszechświat. W
gruncie rzeczy nie dzieje się nic
nadzwyczajnego. Szmer rozmów, czasem
śmiech. Żadnych scen dantejskich.
Z wyraźnym trudem dźwigam powieki.
Muszę dobrze się starać i naprężać, bo
nadchodzi widmo podejrzeń. Wszystkie
artefakty mają swoją nazwę, imiona nadane.
Akt urodzenia, tożsamy z aktem zgonu.
Kwestia dystansu , by zatoczyć ręką koło.
Są też zjawiska, które znikają, zanim się
pojawią. W najlepiej pojętym interesie,
należy to wyjaśnić. Inaczej nie osiągniemy
harmonii i smaku.
Szyk mody i wyszukany gust jest wtedy, gdy
założymy garnitur na lewą stronę.
Wydarzenie wywoła powszechną wesołość i
wibrujące okrzyki. Ale gdy ujrzą naszywkę
Armaniego, nastąpi zwijanie tegoż śmiechu.
Gorzej, gdy pomylimy szampana z szamponem.
Frazeologia nieszczęsna.
Metafory tworzą sytuacje zaczepne. Bywają
piękne, osobliwe i nudne. Bo życie
artystyczne wymaga pewnej dyskrecji.
Niedostępne dla gawiedzi. Tymczasem lubimy
lustrzane odbicia, nachalnie wysyłać
zajączkiem ludziom w twarz. Cokolwiek
zrobię i gdzie pójdę. Będę tylko ja ze
sobą. I mój kołnierzyk w obrębie szyi.
Zatem dysputy o poezji i literaturze musza
ustąpić. Bo nikt nie jest tak szczególny,
by drążyć jego osobowość. Wielu jest
fałszywych kapłanów sztuki.
Chronometr gubi wskazówki. Analemma
rozpięta do zera, tylko jaskółki jeszcze
tworzą ósemki. Czas w stumilowych butach
ucieka, nie dogonię. Nie trzeba niczego
żałować. gdzie indziej może być gorzej. Z
dołka najlepiej wyjść drogą okrężna przez
firmament.
Rozrywką w życiu może być posługiwanie się
fantazyjnym alfabetem.
O czym wiadomo, że podatku od tego nie
płacę.
Komentarze (8)
Świetny tekst. A drążenie czyjejś osobowości odkrywa z
reguły nowe i nowe... dziury
Świetny tekst!
Przy szamponie też niby są bąbelki, ale inaczej
smakują ;)
Pozdrawiam :)
Cała prawda ukazana w ironiczny sposób...
podobają mi się te myśli, szczególnie ta o modzie i
fałszywych kapłanach sztuki.
Dziękuję wszystkim za ciekawe opinie.
Lubię taką ironię, choć czasami muszę się miarkować,
żeby nie być złośliwym.
A jeśli chodzi o metafory, to masz całkowitą rację.
Trzeba umieć je zastosować; wtedy są dopiero piękne.
I faktycznie, pospólstwa jakby coraz więcej w
narodzie...
Rozpięta anatemia- jak życie- zwykłe, niezwykłe- po
prostu.
Bardzo złożona refleksja na temat życia, sztuki i
ludzkich relacji, przedstawiona w niekonwencjonalny
sposób. Mnóstwo ironicznego tonu, zaskakujących
porównań, metafor i paradoksów, przez które autor
wyraża swój punkt widzenia na temat ludzkiej
egzystencji. Jest co komentować ... i o czym myśleć.
(+)