Wulkan
Chmura popiołu, energia dobrze znana,
Słowami w wierszach od lat zapisana.
Krater udostępnił ujście tym uczuciom,
W przypływie uniesień zapobiegł wybuchom.
Kominem do góry drogę pokazując,
Zostawiając ślady barwione współczuciem.
Potok na twarzy wyrył wykrzywiania,
Życiem nazywane własne doświadczenia.
Stożek u podnóża silnie wzrastający,
Chociaż nieduży i z boku stojący.
Krzycząc przez gardziel ognistą tęsknotą,
Potężna erupcja krzywd doznanych z boku.
Odkrywając warstwy lat wpisanych w życie,
Pytaniami zadawane sercu ciosy liczę.
Zbocze z drogi swojej lecz powrotu szukam,
Czasem gubiąc zmysły, odkrywając słucham.
Na warstwach popiołu pragnę rozwiązania,
Dotykając sensu swojego przetrwania.
Przewodem bocznych starań utrwalam zapisy,
Chroniąc choć wspomnienia w chaosie
skupienia.
Przekazując potomkom Still tętniący w
sobie,
Siłę odkrywając w śmierci i chorobie.
Czyszcząc wnętrze swoje, kanałem na
zewnątrz,
Wynurzając dusze na powierzchnię pewną.
Charakter narodzin w macierzystej skale,
Chemią utrwalany, powtarzany trwale.
Szukając kim jestem w komorze dalekiej,
Znachodzę odpowiedź, że jestem człowiekiem.
Komentarze (2)
ciekawe rozważania
Pozdrawiam :)
ciekawa metafora