wygladasz jak anioł...brakuje...
dałes mi zycie tak dla mnie cenne
otuliłes mnie słodka miłoscia
wiem, ze zawsze chciałes miec córeczke
rozpieszczałes mnie dobrocia...
choc byles jeszcze młody
wiedziałes co znaczy 'ojciec'
czytałes w moich myslach
ratowałes mnie od złego...
bylismy nierozłaczni
czówałes nademna jak anioł
brakowało ci skrzydeł...
dzis dorastam w swoim własnym swiecie
z daleka od ciebie
pojawiaja ci sie juz jasne smugi
na ciemnych włosach
z wiekiem zamykasz sie w sobie
pragne wrócic do przeszłosci
do ciepłych zabaw z toba...
dzis dajesz mi gorzkie spojrzenie
jakbys mna gardził
szukam w myslach swojej winy
bładze wzrokiem po starych zdjeciach
chce cie przeprosic
lecz nadal nie wiem za co...
wspominam dobre chwile
pełne czółosci i opieki
a zarazem nauki o swiecie
to ty byłes gdy pierwszy raz przemówiłam
pomagałes zawiazac buciki
patrzyłes jak ucze sie chodzic
pocałowaes najmniejsze skaleczenie
wierzyłam, ze to pomoze
dlaczego sie zmieniłes?
znów chce byc twoim aniołkiem
przechodze kolejny raz kolo ciebie
prosze tato spojz na mnie
czy mnie wogóle poznajesz?
czuje chłód z twojej strony...
czyżby serce ci zamarzło?
nie...wciaz bije lecz powoli przestaje
juz wiem... nie powiedziałam ci kocham
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.