Wyznanie
Byłem młody i smarkaty
nie dorastałem do pięt swego taty
byłem ledwo po maturze
a tu ojcem miałem być w naturze
a przedemną kobieta ciężarna
na mą głowę spadła jak żarna
tak podjąłem życie dorosłe
lecz te trudy tak były przerosłe
tyle błędów zrobiłem w tym pędzie
teraz nie wiem co zemną będzie
bo synowie dawno dorośli
na niezwykłych wam powiem gości
tylko moia niedojrzała dusza
ciągle w szambie życia się rusza
i wygląda jak kawał robala
kogo spotka los mu rozwala
bo me życie diabeł naznaczył
żeby innym życie kaleczył
tak przeklęta moja marna dola
lecz się musi spełnić Pana wola
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.