Od ojca
Oto moi synowie , których miłuję
A ich poczęcia wcale nie żałuję
Byłem i jestem dla nich bardzo szorstki
Jest to jedynie wynik mojej troski
Dla nich przeżyłem ćwierć wieku z ich
matką
Nie było to dla mnie taką łatwą gratką
Lecz to co począłem dokończyć musiałem
Nad ich wychowaniem do końca wytrwałem
Dziś jestem dumny z dwóch moich
magistrów
I czekam jutra , wnuków ministrów
Dziś jestem pewny mojej prawej drogi
I nie obawiam się starczej trwogi
Oni są cząstką mojej marnej duszy
Niechaj w ich losach życia grają same
bluesy
Niechaj te bluesy będą radosne
żeby w ich życiu czyniły wiosnę
Mojego życia dobiega meta
Lecz to nie ważne , bo co tam e....tam
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.