Wyznanie prawdy
Nikogo jeszcze nie zabiłem,
Brzydzi mnie życia głupia strata.
Zawsze prawości sny pieściłem,
Jak kochanego sobie brata.
Nikogo też nie obraziłem,
Choć może o tym zapomniałem.
Starość pokrywa pamięć pyłem,
Ale tej krzywdy ja nie chciałem.
Nikogo też nie odrzuciłem,
Kochać to przecież poświęcenie.
Kiedyś w okowach tych utkwiłem,
Do dzisiaj tęskne mam wspomnienie.
Każdemu byłem przyjacielem,
Tak się przynajmniej już starałem.
To nie jest dużo, to nie wiele,
Lecz wiem, że było mym udziałem…
Komentarze (2)
Mając pewność, że celowo
nie skrzywdziłeś nikogo,
możesz patrzeć dumnym okiem
- nieprawości być wrogiem.
Piękne wyznanie człowieka o dobrym sercu.
Pozdrawiam, miłego dnia:)