Za późno… - Narkotykowa...
Niedługo mija rok,
Od kiedy został wydany wyrok.
O co mi chodzi?
Mój kolega się nad tym wywodzi:
Miałem dobrego ziomka,
Mojej dalekiej ciotki potomka.
Spoko koleś był
I bez narzucania żył.
Zbliżała się matura,
Aż ze strachu zbledła mu skóra.
Uczył się ciągle
- w dzień i w nocy,
Nigdy nie zabrakło Mu mocy.
Maturę na 5 zaliczył,
Ze swoimi umiejętnościami się nie
przeliczył.
Nadszedł czas bib, nudy
I imprezowej wódy.
Jakoś nie umiał się wyluzować…
Wszystkim zaczął się przejmować.
Ktoś wpadł na pomysł
„niebezpiecznej wolności”,
Co nie oznacza przyjemności.
Dla zaimponowania Maryhe zapalił,
Ale jeszcze nie wiedział, że świat mu się
zawalił.
Na Marysi się nie skończyło
- heroina, piguły – to go
wykończyło.
Rodzice wcale nie zareagowali,
Tylko Jego przyjaciele o tym gadali.
Ciągle pytam, dlaczego?
Czemu to zrobiłeś kolego?
Za późno…
Jego czas już przeminął…
Na zawsze On sam minął.
I nie wierzcie, że są narkotyki, które nie
uzależniają,
Oś czasu do śmierci wyznaczają…
Wszystkie te rzeczy szkodzą
I dobrego człowieka na złą drogę zwodzą.
Fakty i mity?
To przede wszystkim kity!
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.