Za zasłoną ciszy
Nie słyszalnym szeptem wypowiadam słowa,
które unoszą się przede mną, błyskając
tęczowo.
Kiedy złapać je próbuje, unoszą się wysoko
ponad mnie, tam zyskują głos ale tracą sens
i kolory.
Oni je słyszą, ale nigdy ich nie
zrozumieją, bo nie mogą stać się ludźmi.
Dla nich nich nie istnieję.
I choćbym wrzeszczał im do ucha, to i tak
mnie zignorują.
Otoczyłem się ciszą, tak perfekcyjną i
potężną że nie potrafię się teraz przez nią
przebić.
Czy nadejdzie kiedyś inny człowiek, który
mnie usłyszy...?
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.