Zabłądziłem
nie liczyłem nigdy dni
myslałem to zbędne i tak ucieka czas
nie myślałem nigdy źle
że będzie i zawsze do przodu tylko
teraz gdy słyszę radosny dźwięk nut
rozmowy ludzi na ulicy i krzyki czasem
teraz gdy jestem w tym innym kraju
na obcej mi bliskiej przecież ziemii
nie rozróżniam zdań
mylą się pytania i odpowiedzi
nie widzę świateł
wszystkie takie niekolorowe
nie miałem nigdy żalu
zawsze do siebie z szacunkiem
nie mówiłem że odchodzę
byłem potrzebny tu
obłędny ten umysł teraz
zmieniły się te dni
są puste i brak ciągle
tych niespodziewanych chwil
muzyki nie rozróżniam już
wciąż powstają nowe obrazy
szybciej ta cała migawka
nie nadążam czasem
zbyt wiele zgubiłem
i chcę teraz wrócić poszukać
może leżą jeszcze jakieś
ułamki wśród zarośli
dorośli młodzi i dzieci
jestem poza nimi
już tam daleko
nie mam ani chwili
do wrót tej bramy myśli
gdzie mam tysiące nadziei
kluczy jeszcze nie mam
szukam nie wiem czy zdążę
powiązane te wszystkie obłoki
każdy ma inny kształt
spoglądam na nie co dzień
tylko one dają chwile ciszy
studentem życia wiecznie
bez zaliczeń jestem
wciąż te poprawki
i wciąż brak
Komentarze (4)
Emilo,przelałeś w tym utworze swoje zagubienie
życiowe,nie popadaj w pustkę i załamanie,jesteś
wielki,bo potrfisz myśleć, czujesz,analizujesz i dasz
radę nadrobić życiowe zaległości.Powodzenia!
Bardzo dużo przemyśleń. Mądrych.
Już "Wisełka" pisała, że "zrodziliśmy się bez
wprawy i pomrzemy bez rutyny"... Codziennie zdajemy
jakiś życiowy egzamin i dalej jesteśmy uczniami życia.
Pozdrawiam cieplutko. :)
Witaj.
Zatrzymał mnie Twój wiersz swoją autentycznością
wypowiedzi.
Dla mnie wystarczyłaby 1-2-3-4,9 i 11 zwrotka. Wtedy,
moim zdaniem przesłanie wiersza stałoby stałoby się
bardziej czytelne.
Pozdrawiam i życzę wielu udanych wierszy :))
Refleksyjny ciekawy wiersz. Zycie jest najlepsza
szkola, uczmy sie pilnie wszak "jestesmy
wiecznymi studentami zycia".
Pozdrawiam z daleka.