....zabrałeś mnie tu
Szymonowi...
Znowu tu jestem,
ponownie sama…
To miejsce
pokazałeś mi Ty…
Twoje schronienie,
a mimo to zabrałeś
mnie tu…
Chciałeś, bym tak jak Ty,
doznała tej ciszy..
Obawiałeś się, że może mi się
nie spodobać…
Przyrównałeś to, do zwykłego,
a tu jest tak ładnie…
Choć minął już rok,
to ja nadal
dokładnie pamiętam,
o czym mówiłeś,
gdy byliśmy tu
pierwszy raz…
A Twój wizerunek,
nie widzę jak przez mgłę.
Powietrze jest ciepłe, bezwietrzne.
Nie zamykam oczu.
Próbuję odtworzyć kontur
Twej twarzy,
centymetr po centymetrze,
pomału nanosząc
najdrobniejszy nawet szczegół…
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.