zachód
tam było powietrze i strach i pragnienie
złych słów zapomnianych pogniecionych
zdarzeń
był moment i wiatr i błysk i złudzenie
że czas mój chwilami się tobą okaże
był las i rozłąka i horyzont cały
wracało z daleka twoje serce miłe
i sens się roztaczał w kolorach
nazwanych
jak mroki odludne jak rzeki niczyje
i świat się pojawiał kiedy ty istniałeś
i chmury pachniały kolorem twych dłoni
i grzmiały twym głosem i słońcem i
ciałem
popielą twych oczu szelestem jabłoni
i mogłam być z tobą i zawsze i wszędzie
jak twarz melancholii zupełnie niejasna
i mogłam zaistnieć zamknięta w obłędzie
twych słów i skroni i gniewu kochana
Komentarze (24)
Zgadza się Madison, dzięki! Nie widzę nie widzę :D
Bardzo podoba się.
Świetnie się czyta, powtórzenia "i" wprowadzają
specyficzne tempo, ładne obrazy malowane słowem.
Popraw "wiatr".
Dziękuję za przeczytanie :)
Szkoda, że to wszystko już "było."
piękna melancholia o miłości* Pozdrawiam
taj ja se Wschoda, mnie prosto szkoda zachoda na
zapad idi..
Bardzo mi się podoba. Czas przeszły, jak ten tytułowy
"zachód", ale był, msz, pięknym. Pewnie głupio "się
wypisałam" - przepraszam:) "wiatr"?
Bardzo piękny melancholijny wiersz. Zatrzymuje.
Pozdrawiam serdecznie.