Zaduma
Oczy – tafla błękitu kryształowa
Przeszywają celnym grotem toń
Nie próbuj myśli swych w pośpiechu
chować
Wzrok-strzała chytrze dotrze doń
Na co dzień rozszerzone przyjemnością
źrenice
W oka mgnieniu wiążą nieme Czarne Dziury
Zanim marzenia błądzące pochwycę
Beleczki zgromadzą się w tęczowe mury
Czyś ty rodzic mój czy snajper?
Wymierzasz, gdzie trafić mój
umysł…
Decyzja i pada najpierw:
„Czym ty żyjesz?!” Wyrwali z
zadumy.
Bez ładu bez składu bezwolnie
Układają się usta me w jedno słowo:
„Powietrzem…”
I znów rozbiegły się me myśli swawolnie
I znów rozbiegły się marzenia pośpiesznie.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.