Zatracenie
na swoje szwindle
chciałbym patrzeć bez emocji
nie mogę sumienie dręczy mnie
nie mogę spać w dzień i w nocy
przeciw sobie burze się
potoki wylewając słów
sam z sobą wojnę toczę
oczyszczę lub pogrzebie się
sto bitew w głowie siedzi
króluje myśl przewodnia
nie zrobić dziurki
czyjąś wypić krew
sumienie obudziło się nie w porę
szyderczą nucąc pieśń
na łajdaku czapka gore
wróżąc nagłą śmierć
zegar tyka gra muzyka
od zmroku aż po świt
niebezpieczna to taktyka
po cienkiej linie ciągle iść
ognisko już płonie
diabeł rąbie drwa
wprost na wielki ogień
pędzi ślepa ćma
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.