Zbieżność losów
Połączyło jedno spojrzenie,
krzesło przy stole, ta sama
muzyka i miejsce wspólne
dla wszystkich banitów z wyboru.
Ukradkowy uśmiech rozświetlił
twarze. Nie wiedziały, że tak
wiele przypadków rozdzielonych
w czasie i przestrzeni zbliży
trwale do siebie.
Bliźniaczy niemalże tragizm
losów, wypłukiwał nagromadzone
łzy jednocześnie.
Uduchowione natchnionymi
myślami, nadawały
na jednej częstotliwości -
rozumiejąc bez słów.
Jak magnesy przyciągały się
wzajemnie, by choćby na
łączach pobyć małą chwilę.
Potrzebują siebie wzajemnie.
Prostota i otwarte serca
pęcznieją od nadmiaru
nagromadzonej przyjaźni.
Czy ...tylko na długo?
czarnulka1953
30. 11. 2012.
Komentarze (7)
Ciekawie opowiedziana historia... z nutką niepewności
na końcu... Podoba mi się ten wiersz!
oj prawda czarnulko otwarte serca:)))))
Życiowe doświadczenia zbliżają ludzi! Pozdrawiam!
Super. Przyjaźń do grobowej deski murowana. Ładnie to
opisałaś.
Pozdrawiam
Cóż może być lepszego od wzajemnego porozumienia
otwartych serc. Pozdrawiam:)
"Prostota i otwarte serca"
Pieknie:)Pozdrawiam.
//nadawać na jednej częstotliwości/ to najważniejsze:)
piękny wiersz...
pozdrawiam:)