Źdźbła .
W głowie się dwoi, raz troi.
Powietrze chłepce, raz wymiotuje .
Wywracać się o źdźbło trawy,
Gdy przede mną łąka chwastów.
Czy wierzyć mam utopionemu słońcu ?
Że rano mnie zbudzi .
Z głowy wyssałeś wszystkie me myśli .
Wciąż pamiętam jak stałeś z nożem,
Gdy wypijałeś resztki czystej mej krwi .
Linia prosta, schowana w przenośni.
Wycinasz krzaki niedomówień i palisz.
Za podpałkę masz me serce oblane
obietnicami jak denaturatem.
Ze wszystkich stron piecze mnie kłamstwo.
Chłostasz mnie przed śmiercią wzrokiem .
Nareszcie mogę powiedzieć MY . Czy jestem szczęśliwa ?
Komentarze (1)
Wymowny, poetycki wiersz pełen emocji, przyozdobiony
świetnymi metaforami...oddają one świetnie nastrój