Namacalnie
Tak bez owijania i szeptem powiem Ci, że
Już nie liczą się słowa pazurami
wydrapywane.
Nie liczą się martwe spojrzenia siłą
wydzierane.
Nie liczą się sine usta i ten obłok między
nami.
Nie liczy się cisza zbliżająca się głośnymi
krokami.
Nie liczą się włosy myślą i wiatrem
plątane.
Liczy się bawełniana prawda,
Gorzka, co wszystko zepsuje, i pogmatwa.
Że już razem świat nie jest tak różowy,
Traci wszech obecna aura swe kolory.
Im bliżej nasze cienie, tym dalej uciekają
ciała.
I choć bym chciała za rękę trzymać Cię, -to
coś jednak nie pozwala.
Przyszło szczęście namacalne,
Nie w snach żyjące - lecz realne.
Tak bardzo Ciebie chcę,
Byś zbliżył do mnie się.
Żyjemy w powojennych okopach,
W szczurzych norach.
Pożywieniem dla nas cudze męki.
Jak martwe ciała liśćmi, słowami maskujemy
lęki .
Im bliżej Twe usta.. Codzienność nasza
pusta
Nabiera wnętrza..
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.