~Żebrak~
Tylu ich jest na świecie....
~Żebrak~
Dziś Go znów widziałam...
Mróz na dworze...A On biedny
siedział, pod sklepem monopolowym.
Trzymał w ręku butelkę kurczowo,
zdawało się, że jest Mu tak błogo...
Oczy miał zamglone, daleko w jakiś
nieistniejący punkt wpatrzone...
Lekko się przechylił, twarz miał tak
Czerwoną, czy to wstyd? Czy to mróz?
Czy Mu pomóc? Nie wiem już...
Miną tak kolejny dzień, na przystanku
Go spotkałam, dziś było już inaczej,
by podejść do Niego odwagi nabrałam....
Podchodzę i mówię proszę Pana, tu jest
koc i ciepłe ubrania i jeszcze Pana
butelka
kochana...Lekko Go szturchnęłam., bo
zdawało
się, że spał, taką błogą minę miał..
Teraz już krzyknęłam głośniej...
Trochę inaczej, jakby żałośniej...Uklękłam
obok Niego i zdałam sobie sprawę, że
mówię do zmarłego...
Zaczęłam głośno płakać,
Nie przeszkadzał mi już Jego smród!
Każdą gładziłam na Jego czole
zmarszczkę,
Co symbolizowała życia trud..
I teraz już rozumiem, już
doskonale wiem, że nie On jeden,
że wielu takich żebraków spod
monopolowego
w moim mieście jest...
Już nigdy nie zwrócę uwagi na wygląd
człowieka
nie ważne czy śmierdzi czy pachnie! Boże
wybacz mi
tylko, że zjawiam się zawsze za późno, nie
w tym
miejscu i czasie!
....czy coś Was to obchodzi? Czy Wy o nich wiecie??
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.