ZEZOWATE SZCZĘŚCIE
Utkałem marzenia przykrótkie
i wyrosłem z nich jak ze swetra,
który leży na dnie szafy
i głośno narzeka.
Pieściłem w sercu tęsknotę,
ale poobijała mi ścianki
i powstały bąble
wielkie,jak łzy krokodyla.
Wcisnąłem się w miłość,
która zaczęła wyglądać,
jak spodnie młodszego brata
założone na ściśnięte nogi.
Złapałem więc pióro
i pisać zacząłem,ale ono
poraniło mi serce i duszę.
Wyszedlem do ludzi,
nie zrozumieli mnie
i odepchnęli z impetem.
Usiadłem więc przy oknie i czekam
na swoje "pięć minut".
Ach,to zezowate szczęście,
tyle z nim niepowodzeń!!!
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.