Złudzenie
To była najdłuższa zima bez ciebie.
Gruba warstwa śniegu przykryła nadzieję.
Styczeń przyniósł ze sobą wiele
melancholijnych wieczorów.
Wróciłeś jednak, wkradłeś się do mojego
serca powtórnie, a ja nawet nie zauważyłam
kiedy to się stało...Spryciarz z ciebie.
Wieczornie, namiętnie, rozbudzałeś fantazję
tak,
że znów zatęskniłam za twymi aksamitnymi
pieszczotami.
Zadziorny wzrok i dotyk twoich
zimnogorących dłoni złożony na mych
wilgotnych ustach wirował w powietrzu
szukając spełnienia.
Wezbrało się morze pożądania, fale
przybrały subtelnie wyostrzony kształt
naszych ciał.
Westchnienia i ciche pomruki zadowoleń
płynęły nocną porą.
Rozłożyły skrzydła motyle moich miłosnych
pragnień, przygotowując się do lotu...
Kolorowobarwnym pędzlem fizyczności
uniosłeś mnie wysoko.
Chciałam by niebo było dziś czerwone.
Chciałam by gwiazdy miały kolor twoich
ognistoczerwonorozpalonych ust.
Nic nie mówiłeś, dotykałeś tylko
bezszelestnie ciepłem pocałunków,
zatapiałeś swe palce w warkocz moich
janobrązowych włosów.
Szeptałeś do ucha czułe słowa, kołysałeś
mnie westchnieniami, plotłeś korale z
jarzębiny mej słabości.
Pozwoliłeś bym znów zaczęła wierzyć w
miłość...
Szkoda, że to tylko lustrzane odbicie snu -
iluzji.
Dlaczego nie można przez całe życie spać?
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.