zmodyfikowany
"żeby nie było świętujemy"
pamiętam jeszcze świat
normalniejszy o kilka świąt
gdy najważniejsze były
pomarańcze pod choinką
I biała na wielkanoc
a jedyny indyk we wsi
dożywotnio straszył poezją
gulgotu nie dziękczynienia
miłość nosiło się do pracy
między kromkami chleba
tak prawdziwą jak smalec
I powidła ze śliwek
których zapachu nie dotyczy
żadna chemia i postęp
a tym bardziej Europa
ze swoją kulturą samotności
dlatego postanowiłem
nie straszyć i nie bać się
w dożywotnie święto zmarłych
a kochać tak normalnie
by bezboleśnie pomijać
szukanie siebie pomiędzy
świecidełkami
na koniec wystarczy mi
szopka przy grobie
Komentarze (4)
Prostymi słowami opisana jest proza i poezja życia.
Przed chwilą właśnie obejrzałam przesłaną mi przez
koleżankę prezentację "wspomnieniową" - "tacy
byliśmy", mówiącą o dzieciństwie w latach 70-80, kiedy
piło się oranżadę z jednej butelki i nikt z tego
powodu nie chorował, chodziło się z siniakami po
zabawie i nikt nie robił z tego afery, za to nie miało
się komórek, play station itd (prześlę na dzień dobry
każdemu, kto poprosi:) i Twój wiersz jest dla mnie
kontynuacją tego tematu, zmusza do refleksji,
wspomnień pomarańczy... tak, to był normalniejszy
świat - dla mnie był; prawdziwie prawdziwy wiersz
Zatrzymał. Pozdrawiam.
Czas wszystko zmienia.