Żywią i bronią
Wiersz ten – dedykuję - naszej koleżance po
piórze... - 'babie świętokrzyskiej' -
kochanej... (wspaniałej!) - Poetce. -
Dorotce Anioł (Nick : ANDO) (- no i... -
wszystkim innym... - 'kieleckim').
- Pozdrawiam serdecznie:) (Dorotko)
"Tygrysie!" - niepomny słów...
Pełna jesiennych Batalionów...
- z bagien – i z łąk Biebrzy
- spod Wizny... - odezwij się!...
głosem środy i piątków
– Niedzielna... - w... - opłotku
- w zagrodzie
w...
(- urzedniku)
- strosto powiatowy – nauczycielu (-
dziatek)
– głosem Zielnej!
(- spadającym jabłkiem...)
- Pachnąca... (odezwij sie...)
rozlewiskiem strumienia! - Skrzydłami
wiatraków.
Konwiami młyna...
(- w Gminnym obrocie spraw!)
w Krajobrazach Zebranych Zbórz... (-
podniesionych kłosów!)
(- z ziemi.) - Z tej... - Pańskiej... -
Ziemi!
(– pamiętającej Bizony.)
(i "gęsi pasane...")
- i malwy. - wieczorny udój... - i... -
zmierzch
- po pracy... - gdy kogut (– śpi) – i
żurawie... - światłami okien.
(śpij – dziecię!...)
plantacje rosną...
(- I pieje – kogut!)
(- porankiem... )
pan Wojt! (- wita się...)
ze... - światem...
przy starej studni... – (sprawdza)
– tak! (pociągajac... - palcami – 'pod
włos') - gładko...
(- pośniadał?) - Mozna iść! - trzeba!
- w całej gminie
(– juz dawno...) - dzwony... - zaraz.
(– przy mlecznej kawie...) (- dzień.)
{Rozum!..} – nie śpi...
Dzieciaki!.. – drogą...
(– dokad?) (- w sierpniu...) - do
szkoły?
- Tak!
(- rzepaki zebrane....) - Jakoś to
ogarnięte.
Kłodyś!.. (- wyjezdża w pole.) - a ja?...
(- orzechy...) - ech!
(- nareszcie... - wiemy) - co z tym.
(- będę na czas. ) - zdążę.
- Buraki... - (- Ładne.) - ( ...) -
słoneczniki... (-?) - są piękne!
(– Mateszynkowej...)
(Jak słońca z Arles...) - sam nie
wiem...
(- gdzie będzie lepiej...) (- i...
- z którym?!)
- i z jakim?..
(- i jak?! to... - ogarnąć)
przetwórstwem...
:)
10. 08. 2021 r.
Komentarze (8)
To - takze - zasygnalizowanie - wciąz jeszcze - nie do
konca wykorzystanego pozytywnego potenccjalu -
wskazanie - bardziej podkreslenie gospodarskich
mozliwosci lokalnego i wiekszego gospodarowania - i
mozliwosci w najrozmaitszych dziedzianach - miejscowej
- lokalnej administracji, samorzadów - nie tylko -
jako aktywnych w gosspodarce bezposredniej - ale -
(takze - i niejedynie) jako zaczynu dziela -
menadzerow - nie tyle zarrzadzajacych - co
organizujących - wykorzystanie miejscowych
mozliwosci, kierunkujacych - konkrene rozwiazania -
drozdzy inteektualnych, kulturowych - znajacych i
odwołujacych się do wartosci -o ogrmnej sile dla
naszego konkurencyjnego zycia - tych wartosci - jak
etos pracy - pracy lokalnej - czynu - miejscowego -
gdzie - w wójt. burmstrz - strosta - miejscowy
operator sprzętu - i potentat rolny - obok - uczna -
bądż osoby - na dowolnym zasilku - potrafią stanac -
obok siebie - w ramach tego, co potrafia - polączeni -
wspolnotą celu.. - przy - czasami icydentalnej - dwu -
trzy dniowej robocie - ktora bedzie im wszystkim
sluzyla - czasmi przez dziesiątki lat - ku zadowoleniu
wszystkich - w dowolnym czasie - dla wypoczynku, dla
smacznego z pozytecznym - dla zdrowia - przy okzji
soboty - z dzieciakami. dla "zysku" - dla fajdy i
przyjemnosci - 'gratis'. Lączy ich - wspolnota
miejsca, wspólzaleznosc zadowoleniai dobrobytu,
wspolnota estetyki... - nizalezna od stanu zamoznosci
,posadanej wiedzy, kultury - itp. -laczy ich - jaedna
wioska, wspolnota gminna.
tak samo - jak mnie i ciebie - laczy warszawska
ulica, tramwąj - jak moja jakosc zycia - wynika
bezposrednio - z estetyki ulicy z poruszajacych się
na naszej ulicy mieszkancow, z ich zdowolenia - z
usmiecu - kompeentego urzedniak - nie muszącego
oganiac sie - przed 'sfora" - domagjacych się tego ,
co potrzebne - a on - nie moze im tego udostepnic -
chocby najbardzeij chaciał. tak jak my - lubimy -
"jasne dni" - tuz obok - tak i oni. Tylko - tam mozna
wiecej - tego , co nie jest ysokospecalistyczne - tam
sa male - piekne sprawy - ktore oni potrafia -a ktore
- w duzym miescie - z istoty sa niemozliwe - lub
wymgaja - szczegolnych warunkow - wynikajacych -
chocby z nimal kopletnego w miscie urbanistycznego
zagospodarowania.
Bartku - nie twierdze, ze pomacham kazdemu - ale -
jezeli - pokazesz się - na mojej ulicy - na parkigu
obok - eleganckim- no - nie wiem - mikrusem,
warszawianka - jaguarem - (pominmy dzisiejsze -
elegancjki i doskonale) - to ja ci - pomacham reka z
pozdrowiniem - tak jak ostatnio - w lasie - odok domu
- pomahaelem pasazerom SKMki. - bo ja lubie dobre
samochody, elegancke w rozny sposob kobiety -
nizaleznie od tego - czy jestem ich 'posiadaczem' -
czy nie. - i lubie - pusmiechnietych ludzi i noralne
pozdrowinia od normalnych.- i dlatego - wiejskie
dzieciaki - 60 lat emu - jescze pozdrawiały pasazerow
pociągu (chocaz nikt im cukirkow nie rzucal) - i dla
tego- ja take - czasmi -= pomacham maszyniscie - bo
lubię (maszynistow) - i wiem takze , ze im bywa milo,
bo osnitakze to lubia. Wiem - bojezdzilem takze
zmaszynistami. A wioske , malomiasteczkowe przdmiscie
- nizrujnowane "powojennoscia" - takze znam. Nie tylko
- z perspektywy lawezki - ale takze od strony
miejscowych zająci - miejscowej pracy. -Owszem -
sprzed lat. - w zapadlych ppegoerach - takze mi się
zdarzalo - przd laty - i w lasnej prcy - z lesm=nakm -
tam d=gdzie wrocny zawracaly - bywalem take - przy
pracy. - ech - co tu... - rozgadalem... (ze niby - ja,
ja - ja wiem) - jezeli wiem - to takze z nimi - a wiee
- od nich. takzeyc sekretarzy gmin, naczelnikow -
przeow - w casch - kiedy - na kzdym krolku -
pokonalismy trudnosci - stwarzane czasami wzajemnie.
Tor przeszkod - stworzony odgornie - dla miejscowgo
rlonika, chlporobotnika sekrtarz gminy - przez zykl -
smierzący na kazdhm kroku - sraczyk - albo pez brak
sraczyka. bo sraczy kmusaial smierdzec -jesli byl -
a jesli go nie bylo - to barzo trudno było pstawic -
noralnymi metodami. -tak więc - i j sraczykanie
postwilem - choc musialem postawic - mimo ,ze byl
calkowicie niepotzebny. owszem = przy pełnej
zyczliwoci miejscowej administracji - oraz innym
metodami - zdobylem wszysko, co treba - kolego
postawil-murowany. murek zburzony zostal iles lat
pozniej.wewnętrznej konstrukcji sraczyka - nie
musialem ykonywac - bo zyczliwy moze urzednik - jakijs
instytucji - do srodka nie zagladal. - moze dlatego ,
ze się bał,ze bądzie - smierdziało:)))))
sorki. - Pozdrawiam:)
I dlatego ten Wiersz jest tak piękny :-)
Raz jeszcze - serdeczności, Wiktorze :-)
Bartku! - bo to jest cieply wiersz. - Z cieplą i dobrą
zyczliwoscia dla całgo srodowiska wiejskiego. Nie
tylko dla miejscowych rolikow - włascicieli i
uzytownikow ziemi i posiadajacych wciąz jescze
istniejące (lokalnie - liczne) - porastające byle
czym - niewielkie odłogi
Po przeczytaniu tego Wiersza jakoś tak cieplej robi
się na sercu i duszy... I nieważne, że pewne rzeczy
znam raczej z opowieści...
Z wielkim podobaniem. Pozdrawiam serdecznie, Wiktorze
:-)
Obazki jak z mojego dzieciństwa- wychowałam się na
wsi.
errata( bo mi zjadlo jeden wyraz); - i z czaesem -
wsystko i kazdemu - bylo coraz bardziej pod gorke -
rzeczywistosci
Nie Michale! - absolutnie - nie zgadzam się, ze
ahistoryczna. - To wieś - obejmowana pamiecią i
swiadomoscią zyjacych. - "panska" (ziemia) - to ta -
pochartana - reforma: to były gospodarstwa chlopskie i
ziemianskie... i z poszlacheckich wsi - zasciankowych.
ta ziemia - pańska... - pocharatana (reformą
komunistyczną) - uratowana... - takze "dla miast" -
"pazurami" - tych - małorolnych - przed bolszewizacją
wsi. bylo biednie... - ale byly ogrody... - warzywne
(mniej...) - kwiatowe - od ulicy...- przed domem. -
Koguty piały, a krowy - prowadzano na pastwiska. -
ciezko bylo! - to nie byla powojenna sielanka. -
wiem... (- pani Stasia!) - przed wojną... - chodzila w
jednych butach - (w siedmiorgu rodzeństwa) - a do
kosciola - w Kamionnej - (9 km) - ludzie szli - boso!
- aby obuć się - przed światynią. - a poznej... -
koleja - z przesiadkami - do gastronomii
warszawskiej... - to nie ylo daleko...- koleja - 55km.
(cirka) - trzy godziny (w jedna stronę) - nie byla
glodna. - Ziemię z reformy - dostala. - Dostała!.. -
(cirka!) - trzy godziny ( w jedną stronę)
Po prostu: kraj się rozwijał - i nie bylismy
glodni... - mielismy chleb - wypiekany coraz cięzej -
i wszystko i kazdemu - bylo... - (zawsze) - pod górkę
- - a koguty, krowy, kroliki - i ogrodki z malwami -
i 'smolinosy" - i inne lilie - i rozmaitosci kwiatowe
- pamiętam - takze i ja... - gdy - z dziadkami -
wieczorami - siadalem... - na ławeczce. - prze domem.
- To był czas - pogody - rozmowy sąsiedzkiej... - pora
drogi - z pastwika - do obor. Na uboczu miasteczka -
koguty, kury - owieczki. - nitykane obca reka -ogrody
- owoce: jeszcze wtedy - (przynajmniej tam) -chcialo
się - bio jakos jeszcze bylo mozna. - owszem - tam -
nie bylo reformy... - nie bylo nawet kogo -
rozkulaczać. - byly wielkie laki i pastwiska ( i
lasy)- darowane w zarzadzanie i gospoarkę - miszkancom
(- z prwatnego majatku)przez jednego z biskupow
kieleckich - po upadku i represjach - za uzial
mieszkanscow w jednym z powstań. ta-
"kolektywna'wlasnosc - oparla się reformie rolnej - i
prztrwala komunistyczne lata - do dziś.
a panska ziemia? - taka calowal - pielgrzym - Jan
Pawel II-gi - i taka - widialem - calowal - po wyjsciu
z samolotu na gdanskim lotnisku - jakiś oficjalny
arabski przybysz znaad zatoki - przed powitaniem przez
oczekujących - oficjalnie. - (tak to widzialem)
Pozdrawiam Michale:)
Ładny wiersz, choć nieco ahistoryczny. Wizja
XIX-wiecznej wsi, ale już "pamiętającej Bizony"...
Za "pańskich" czasów mogły tu być np. parowe pługi
amerykańskie współpracujące z lokomobilą.