** * ** ( na twych...
Na twych dojrzałych ustach
Które są jak słodkich malin dzban pękaty
Zastygam smakiem czułych pocałunków
A ty nie sprzeciwiasz się temu
I rozbawiona nagłą pieszczotą
W białej tafli spadłego w nocy śniegu
Przeglądasz się jak w kryształowym
lustrze
I zachwycona swoim odbiciem
Posyłasz promienny uśmiech rozkwitłemu z
nad twą głową
Słońcu w zenicie
A moje pocałunki są jak gorący ogień
wulkanu
Który swym żarem rozgrzewa wnętrze matki
ziemi
Topię nimi twoją wielką obawę
I wyganiam z duszy chłód niedowierzania
I w czerwonego serca puchar
Wlewam gorącą lawę siebie
Biel śniegu
W której przeglądasz się jak w lustrze
Powoli znika
Tak jak znika twoja obawa
A niedowierzanie staje się prawdą
I są jeszcze zwierciadła moich błękitnych
oczu
W których będziesz mogła podziwiać swoje
odbicie
A kiedy wzejdzie nad twą głową
Roześmiane słońce mego serca
To poślij mu uśmiech serdeczny
I niech twe usta spragnione
Czekają na nagłe pieszczoty
Których nie będę im szczędził
Bo ja chcę wlać w twe serce
Ten wyjątkowy ogień miłości
A na twych ustach pozostawić
Odciśniętego siebie
Robert Kruk, 02.11.2006r.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.