.. Błogosławieństo szelestu...
Asi, za to że nie potrzebuje szelestu skrzydeł...
I słychać tylko trzepotanie skrzydeł...
Miliony drobnych istot wydających z siebie
przeraźliwy pisk... Moi bracia... Chronią
mnie przed moim paskudnym, zgniłym
wnętrzem. Przed tym potworem pustki
zaglądającym w moje obłąkane oczy...
Nie chce widzieć nikogo po za nimi...
Nikt mnie nie obchodzi, żyję w moim własnym
chorym świecie, pustych obietnic, złamanych
zaklęć i słów.
Gdy nikt mnie nie chcę oni są ze mną moi
bracia... Ich skrzydła osłaniają mnie przed
złem, które mnie pożera. Żywią się trucizną
mej krwi.
Upadłe anioły, zapomniani bogowie. Moi
niewolnicy i władcy...
Szelest ich skrzydeł ukołysa mnie do
snu.
A nad mą kryptą znowu zalśni słonce...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.