... czekam...
Siedziałam nad rzeką
Wśród pąków kwatów schowana
Wsłuchana w szum wody
Ale całkiem sama
Wtem patrze i widzę
Tuż nad taflą wody
Dwie postacie drobne
Wyglądają jak motyl
Podchodzę bliżej
To rusałki białe
Jedna z nich to przyjaźń
Druga miłością nazwana
Tak skradałam sie cicho
By nie spłoszyć ich wcale...
Cichutko...powoli, bez tchnienia
Chcialam złapać choć jedną
Ruszam bez zastanowienia
Za szybko, za głośno...
I tak uciekły rusałki
A ślad po nich zanikł...
Tym, którym JESZCZE nie udało sie złapać rusałek...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.